Poniedziałek, 01 lipca 202401/07/2024
690 680 960
690 680 960

Wyruszył rowerem z Lublina dookoła świata. Dojechał do Rumunii, został okradziony, musi przerwać wyprawę

Rowerowa wyprawa mieszkańca Lublina dookoła świata musiała zostać przerwana. W Rumunii skradziono mu dokumenty. Teraz musi wracać do Polski, aby wyrobić nowy paszport. Dopiero wówczas będzie mógł kontynuować swoją podróż.

Mariusz Grabski, rowerzysta i podróżnik z Lublina, musiał przerwać swoją wyprawę „Dookoła świata w dwa lata”. Jak relacjonuje, będąc w Rumunii został „nocą okradziony przez cygańskie dzieci„. Sprawcy pozbawili go dokumentów, co sprawiło, iż nie może dalej kontynuować swojej jazdy.

O wszystkim powiadomiona została policja i funkcjonariuszom niebawem udało się zatrzymać sprawców. Pomimo tego dokumentów nie udało się odzyskać. Cyklista wystosował też apel do mieszkańców oferując nagrodę w wysokości 500 euro za zwrot paszportu, jednak nie przyniosło to efektu.

Ostatnią deską ratunku było udanie się do Bukaresztu, do polskiego konsulatu. Tam jednak wyszło na jaw, że na nowy dokument trzeba czekać co najmniej miesiąc. Początkowo rowerzysta, nie mając innego wyjścia, planował poczekać licząc też, że w międzyczasie ktoś się zgłosi i odda paszport w zamian za nagrodę.

Postanowił jednak na pewien czas zawiesić wyprawę i wrócić do Polski. Rower zostawi w Rumunii i samolotem przyleci do kraju. Dzięki temu szybciej uda mu się wyrobić nowy paszport.

Projekt „Dookoła świata w dwa lata” to realizacja wieloletniego marzenia Mariusza Grabskiego. Mieszkaniec Lublina postanowił na początek pokonać ok 22 tys. km, natomiast drugim etapem ma być przejazd przez Australię i obie Ameryki. Z Lublina wyruszył 1 czerwca udając się na dwóch kółkach w stronę polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Zosinie.

Jak wyjaśnia podróżnik, kradzież dokumentów to pierwszy poważniejszy incydent od czasu wyjazdu. Choć nie obyło się bez nieplanowanych niespodzianek. Jadąc przez Ukrainę z uwagi na swoje bezpieczeństwo musiał zmienić nieco trasę. Zamiast przez Odessę, do Rumunii skierował się przez Kamieniec Podolski.

Miał też problem z mocowaniem przerzutki, jednak udało mu się znaleźć osobę, która pomogła w naprawie. Nie mógł też na Ukrainie spać w namiocie, w związku z czym policjanci przewieźli go do hotelu. W Rumunii spotkała go też przygoda z niedźwiedziami żebrzącymi o jedzenie. Siedzą one przy drogach i aby móc spokojnie przejechać należy oddać im pożywienie. W innym przypadku mogą zaatakować.

38 komentarzy

  1. Kolejny Kolumb co myśli że jeszcze jedna Ameryka na niego czeka. Już jeden przygłup niedawno chciał deskorolką zjechac z Giewontu do morza… Porywa się jeden z drugi taki z motyką na słońce bez żadnego przygotowania ani rozumu a potem płacz.

  2. Dobrze, że mu cygany w Rumunii ukradły a ie gdzieś w Bangladeszu… mniejsze zło 😉

  3. I to jest głupotą naszych placówek dyplomatycznych, że nie można wydać człowiekowi w potrzebie dokumentu!

  4. oby się nie okazało, że po powrocie roweru też nie będzie

  5. okradziony przez cygańskie dzieci – czy to nie podpada pod mowę nienawiści?

  6. To byli pełnoletni cyganie przebrani za dzieci.

  7. Pewnie Polak mieszkający w Rumunii. Nie trzeba daleko szukać

  8. Hehe i co na to polska lewica? Cyganie? Niemożliwe

  9. jak puscicie to od tylu, to wyjdzie, ze te rumunskie dzieci przynosza mu te dokumenty 😀

Dodaj komentarz

Z kraju

Sport